jakie są Wasze sposoby na dobry nastrój jesienią?
zasiadacie tak jak ja pod kocem z gorącą herbatą czy raczej wyciągacie kolorową parę kaloszy, by móc skakać prosto w sam środek kałuży? chętnie o tym poczytam : )
Składniki (na 2 porcje)
- 100g kaszy jaglanej
- szklanka mleka (u mnie sojowe, ale może być dowolne)
- 1,5 szklanki wody
- łyżka kakao
- 2 łyżki wiórków kokosowych
- płaska łyżeczka ksylitolu
- 1 banan
- łyżka zmielonego siemienia lnianego
- zmielone orzechy laskowe do posypania po wierzchu (opcjonalnie)
Kaszę jaglaną odmierzyć, wypłukać pod bieżącą wodą i ugotować na wodzie i mleku. Odradzam mieszanie, gdyż kasza ta wyjątkowo przywiera do dna garnka, gdy się ją miesza w trakcie gotowania. Po prostu zalewam ją płynem, mieszam, by połączyć składniki, a gdy zacznie wrzeć nakrywam pokrywką i gotuję na małym ogniu. Zwykle po 10 minutach wyłączam gaz i zostawiam kaszę pod pokrywką na 5-10minut. Po tym czasie jest idealna.
Banana umyć, obrać i pokroić w cienkie plasterki. Dodać go do gotowej kaszy wraz z kakao i intensywnie wymieszać, by pozbyć się grudek. Następnie posłodzić ksylitolem, dodać wiórki i siemię lniane, zamieszać i gotowe! Podawać posypane zmielonymi orzechami.
Przepis dodaję do akcji "Nakarm cukrzyka latem".
Mój nastrój przed jesienią jest zwykle najlepszy w całym roku, mam wtedy nieprzebrane pokłady motywacji i siły. Lubię jesień, lubię nadchodzące wyciszenie, jest to zdecydowanie moja pora roku. No, i przygotowuję swoją odporność nalewką czosnkową i cynkiem do jesiennych i zimowych wzlotów i upadków.
OdpowiedzUsuńJak Ci się sprawdzają wschodnie kosmetyki? Nadal zadowolona? Planujesz jakieś jeszcze zakupy? Ja niedługo robię zamówienie szamponów :)
Bardzo fajny przepis na jaglankę. Zapiszę i chętnie wypróbuję :))
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować :D
OdpowiedzUsuńświetny przepis na kaszę jaglaną :) tez ją bardzo lubię, ale w takim wydaniu jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Mogłabyś podlinkować Nakarm cukrzyka latem, żeby kierowało do zaproszenia lub akcji na durszlaku albo mikserze?
OdpowiedzUsuńZrobię taką dziś! :)
OdpowiedzUsuńMamo, jakie to dobre! Zrobiłam, zjadłam, będę powtarzać! :)
OdpowiedzUsuńCudowny przepis, muszę wypróbować:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wypróbowałam i jest bardzo smaczne :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie wypróbowałam i wyszło bardzo smaczne :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńkiedyś przeczytałam, że w świeżo zmielonym siemieniu lnianym zachodzi proces cyjanogenezy i o ile się nie mylę z tego co zapamiętałam, spożywane w ten sposób siemię jest szkodliwe. Uwalnia się wtedy trujący dla organizmu cyjanek. Przygotowane siemię powinno się wówczas zalać gorąca wodą lub "białkiem" np. mlekiem który powoduje wiązanie. Nie jest wtedy już trujące. Ja mielę nasiona na swieżo, ale zawsze zalewam gorącą wodą. Jaki jest Twój punkt widzenia w tej kwestii? Pozdrawiam serdecznie, Marta
Witaj,
UsuńJakby się tak przyjrzeć zdrowej żywności w wielu produktach znajdziesz potencjalnie szkodliwe substancje - wszystko jednak zależy od postaci i przede wszystkim dawki! :)
W przypadku siemienia lnianego nie jest to produkt, który jesteśmy w stanie (ani też powinniśmy) spożywać na kilogramy - zalecane ilości to tak naprawdę łyżka - dwie w ciągu doby, a w nich zawarte są tak niewielkie ilości cyjanku, że nie wywołuje on żadnego działania na organizm.
Poprzez zalanie gorącą wodą siemienia pozbawisz je cennych kwasów omega-3, które są wrażliwe na podgrzewanie, temperaturę, światło. Według mnie taka opcja nie ma sensu, chyba że Twoim celem jest wyłącznie działanie osłonowe na przewód pokarmowy. Spożywając siemię zmielone na surowo masz 2w1 - osłonowe działanie + kwasy omega-3.
Pozdrawiam :)
Agata